Przez trzy dni Isla Barru i Playa Blanca w szczególnosci przeżywały oblężenie to przez ten długi weekend, o którym wspominałem. Na szczęście ukolowalismy sie w idealnym miejscu. Dzis przeszedłem całą plaże i dokumentowalem tutejszą oferte turystyczna i jej obciążenia w dni takie jak ten. Moze opublikuje kiedyś mapkę Playa Blanca, bo kiedy sam poszukiwałem informacji to było z tym strasznie krucho. Zacząłabym od opisania sposobów na dojazd i zarekomendowałbym parę miejsc do jedzenia i spania. W kategorii spanie Mama Ruth połozona jest idealnie. Owszem odkryliśmy sporo mankamentów, ale nic na tym świecie nie jest idealne. Np. instacja kanalizacyjna w Mama Ruth nie przeżyła zwiększonego obciażenia i przez dwa i pół dnia byliśmy odcięci od łazienki. Część południowo-zachodnia zatoki przygotowana jest głównie na obsługę masowych wycieczek, nie ma tam miejsc do spania, królują knajpki. Natomiast 1/3 plaży w cześci północno-wschodniej to ten odcinek, gdzie należy szukać miejsc do spania i wypoczynku.
Wyjaśnia sie pomału sprawa naszego powrotu we wtorek. Wstępnie mamy wracać łodzią motorową ok.14.30 do Cartageny. Zajmie nam to 30-45 minut. Cena też zapowiada sie przyzwoita ok 15.000/os i zniżka za Matiego. Jest też rano łódź o 6.30, ale kto wstałby o tej porze??? Mimo, że posiadamy chatkę z czterema miejscami do spania to największym wzięciem cieszą się hamaki. Poważnie myśle o uruchomieniu jeszcze w tym roku ew. w przyszłym hamakarni w domku pod Tokoniem. Takie spanie to spora atrakcja. Nie wymaga pozwolenia na budowe i spańsko jest pierwsza klasa dodatkowo hamakarnia może robić za pracownię pszczelarską (trzepanie miodu), bo będzie cała z siatki z drobnymi oczkami. Myślę że nieżle może sprawdzić się krycie strzechą, ale taką z wikliny i jednak podłoga z desek . Tu wszystkie hamakarnie za podłogę mają klepicho albo piasek, ale dechy będą praktyczniejsze. Mam też pomysł na sfinansowanie tego z Leadera!!!
Nasz pobyt na Playa Blanca to z konieczności przerwa w publikowaniu na bieżąco naszego bloga. W publikowaniu, bo nie w pisaniu. Po pierwsze nie ma tu elektryczności, po drugie nie ma tu internetu. Bateria w laptopie trzyma dobrze, w dalszym ciągu zostało mi prwie 7 godzin. Relację opublikujemy hurtem po powrocie do Cartageny we wtorek wieczorem.
Już w środę rano rozpoczynamy najbardziej skomplikowaną logistycznie część naszej wyprawy. Wypad nad Rio Magdalenia do słynnego Mompos (Mompox). Słynnego gł. dzięki ksiażkom G.G. Marqueza "Kronika zapowiedzianej śmierci" i "Miłość w czasach zarazy" tudzież filmowi pod tym samym tytułem. Richard z La Casa Amarilla odpisał mi, że media wypaczają obraz rzeczywistości i żebyśmy nie obawiali sie podróży do Mompox. Najgorsze powodzie były tu prawie pół roku temu, a po tej majowej już ponoć nie ma śladu. Najwięcej obiecuję sobie po rzecze Magdalenie właśnie, którą będziemy płynąć kilkadziesiąt kilometrów żeby dotrzeć do Mompos. Potrzebujemy trzech przesiadek, a że ostatnie barki z Magangue odchodzą około 15 stej, więc musimy wystartować prawie skoro świt.
Na Playa Blanca poznaliśmy sporo miejsc i ludzi, mamy ulubione knajpki, ulubiony sklep, fajne miejsca do kąpania i snorklowania. Większość zna nas jako Polacos. Matti funkcjonuje to jako utalentowany gracz w damas (warcaby rozegrał parę sparingów z miejscowymi w wieku 8-28 lat), Pozdrawiaja nas masażystki i sprzedawcy bransoletek i naszyjników wszyscy, od których coś kupiliśmu. Mikołaj zapoznał dwóch fumfli Juliana z Medelin, który dorabia to sobie w jednej z knajpek i Jorge zwanego "Chile-Men",któty 7 miasiąc włóczy sie po Ameryce Pd i który z powodu braku kasy jest strasznie wychudzony. Na Playa Blanca jutro wszystko dojdzie do normy po tych szalonych 3 dniach, ale muszę też dodać , że oprocz beztroskiego wypoczynku były i momenty dramatyczne. Utopił sie młody chłopak . Nie do końca wiemy co sie stało, ale akurat byliśmy na śniadaniu w pobliżu. Nie udało sie go odratować.