Na razie same zdjęcia. Opis będzie po powrocie z popołudniowej przejażdżki po Rio Magdalena.
Podsumowanie dnia:
Po pierwszym dniu zwiedzania Macondo mamy "zaliczone" następujące zjawiska nadprzyrodzone:
- dzieci ze świńskimi ogonkami: szt 2, rodzeństwo w Parku Bolivara (dzieci ze świńskimi ogonkami rodzą się w Macondo ze związków kazirodczych),
- lewitacje, szt 1 (krótka, około 25 metrów nad Calle de la Albarrada, mężczyzna - kreol, w wieku lat ok 50),
- syreny : szt 3 w Brazo Mompox
- nawiedzone domy : szt 1, Casa del Lucifer przy Calle Real del Medio, od 170 lat na sprzedaż, chętnych brak!
Popołudniu przez przeszło 3 godziny pływaliśmy łodzią (w towarzystwie przewodnika Juana współpracującego z Casa Amarilla) po rozlewiskach Rio Magdalenia, które są naprawde gigantyczne, Widzieliśmy, m.in.:
- mnóstwo ptaków ( w tym orły, czaple ,kormorany, i wiele, wiele innych),
- gigantyczne iguany (takie do 2 metrów!),
- małpy - kilka gatunków (w tym czerwone - rojas),
- syreny :szt 3 w Brazo Mompox (piszę o tym dwa razy, bo to zjawisko pół-przyrodniczo i pół-magiczne).
Coraz bardziej nam się tu podoba. Poważnie zastanawiamy się nad zmianą planów i przedłuzeniem tu naszego pobytu o jeden dzień. Szkoda tytlko, że przy tych niemiłosiernych upałach niebo jest "zaniesione", więc zdjęcia nie oddają pełni uroków Mompox (Macondo).
Ok, są dwie szkoły jedna mówi że Macondo to rodzinne miasteczko skąd pochodzi G.G.Marquez czyli Aracataca. Tylko, że każdy kto tam był jest rozczarowny, że brakuje tam tego kolonalnego ducha, który z kolei niepodzielnie panuje w Mompos. Wiadomo, że Gabo dobrze zna Mompos, z niedalekiego Mangangue pochodzi jego żona. Gabo umiejętnie połączył różne legendy zasłyszane w dzieciństwie w Aracataca, i sporo faktów i legend związanych z Mompos. Powstała z tego jedyna w swoim rodzaju mieszanka. Nie mają wątpliwości co do tego ze Macondo to Mompos filmowcy, umiejscowiając tu większosć ekranizacji powieści Marqueza, które dzieją się w Macondo.