Dzisiaj wypuściliśmy sie poza dzielnicę La Candelaria. Głównie w poszukiwaniu nowych tereytoriów zakupowych. Rekonasans jednak zakończył sie tylko połowicznym sukcesem. Najlepsze okolice do zakupów i tak znajdują sie w La Candelaria. Na pamiątki polecamy okolice Calle 10 i Carrera 10, oraz znane nam już wcześniej sklepy przy Calle 12 i Carrera 8.
Chyba mamy już wszystko co zaplanowaliśmy. Z rumem Ron Medelin, jako wygraną w konkursie włącznie.
Ciężko jest nam zweryfikować poprawność odpowiedzi Dziadka Włodka bez Google Earth, ale wszystko wskazuje na to, że jest ona ....poprawna :).
Po całodniowych łowach pamiątek dzień sympatycznie zakończyliśmy w Shala Cafe & Restaurante. Muszę zareklamować to miejsce, bo warte jest rekomendacji. Najlepszy lokal na jaki trafiliśmy w całej Kolumbii. Jedzenie tanie i smaczne. Większośc dań kosztuje 6000 COP, myśleliśmy, że dostaniemy co najwyżej przystawki, ale przynieśli nam pełne talerze i kubek coca coli gratis. Za dodatkowe 2000 COP lampka wina do zamówionego posiłku. Miejsce ma swoją atmosferę. W jednej sali siedzi się przy stokikach, a le w drugiej na pododze :). Muzyka jak ze "Siesty" z obowiązkowym Stingiem. W sumie rachunek wyniósł 33000 COP. Rewelacja w porównaniu z wczorajszym Merlinem nieopodal. Podaję adres Carrera 1A No 13A-59. W okolicy wielę fajnych knajpek. Dziś (piątek wieczorem) wypełnionych po brzegi. W niektórych serwują Chichę w cenie od 3000 COP za sporą butelkę. Smak - dla smakoszy. Nie radzimy wychodzenia na miasto bez papierowej butelki (zwyczaj jak w Stanach).
Przez przypadek dowiedziałem się dzisiaj (z naklejek do kolekcjonowania dodawanych do batoników), że "bocachica" ryba, którą jedliśmy w Mompos jest endemitem występujacym tylko w Kolumbii. Ryba ta ma łacińską nazwę Curimatus magdalenae i znajduje się w kolekcji naklejek zatytuowanych "zwierzęta rzadkie i prehistoryczne". W prehistorycznych m.in kronozaura z El Fosil , a w rzadkich np. wspomniana bocacicha z dorzecza Rio Magdalena. A taka była smaczna. Nie wiem co o tym sądzić. Mam nadzieję, że nie zjedliśmy ostanich dwóch osobników :)
Copa America rozkręca się. Columbia gra nadspodziewanie dobrze (remis z Argentyną i wygrana z Kostaryką) i jest liderem w swojej grupie. Przed momentem zakończył się mecz Peru - Meksyk. Znowu niespodzianka. Wygrało Peru, zresztą zupełnie zasłużenie.
Jutro rano pakowanie i przedpołudniowy wyjazd w poszukiwaniu miejsc widokowych (szczególnie mile widziane wieżowce . ew. w rezerwie pozostaje Cerro Montserrat). Za chwilę odprawimy się online i rytualne drukowanie boarding passów.
Podsumowanie obiecuję po powrocie. Podobnie jak oficjalne ogłoszenie wyników konkursu.
Wygląda na to że Kolumbia to dobry kierunek na wyjazd z dziećmi. I nie trzeba być skończonym szaleńcem, żeby się na coś takiego porwać :)